La familia de Pascual Duarte - Camilo José Cela


 Rodzina Pascuala Duarte była moją pierwszą lekturą na filologii hiszpańskiej. Jednakże nie wspominam jej najlepiej, gdyż była to jedna z najgorszych książek jakie kiedykolwiek przeczytałam. Pomimo tego postaram się być obiektywna i odnaleźć jakiś pozytywny aspekt tej lektury.

Ciekawym zjawiskiem jest sama w sobie osoba Camila José Celi. Egocentryzm większy od niego samego. Z pisaniem nie miał żadnych problemów, za to czytelnik chcący przeczytać którekolwiek z jego dzieł musi się przebić przez barierę medialnego oblicza pisarza, które już na samym początku zniechęca arogancją. Otrzymał chyba wszystkie z możliwych nagród literackich, m.in.: Nagrodę Nobla w 1989 roku, Narodową Nagrodę Literacką, Nagrodę Cervantesa, Nagrodę Księcia Asturii.

La familia de Pascual Duarte jest lekturą w hiszpańskich szkołach. I podobno każdy Hiszpan zna doskonale poniższy cytat z powieści tak jak my znamy Litwo, ojczyzno moja...

Yo, señor, no soy malo, aunque no me faltarían motivos para serlo.

La familia de Pascual Duarte nawiązuje do tradycji dawnej powieści hiszpańskiej. Łączy w sobie elementy romansu łotrzykowskiego z motywem odnalezionego rękopisu. Lecz przede wszystkim ukazuje przemoc i okrucieństwo życia "w zapadłej wiosce prowincji Badajoz". Nie przypadkiem Cela wybrał Estremadurę na miejsce rozgrywającej się akcji. W momencie trwania akcji (początek XX wieku) region ten należał do najbiednieszych w Hiszpanii. Idealne miejsce na ulokowanie wielu zbrodni i okrucieństwa. Tym właśnie dziełem autor zapoczątkował nurt tremendyzmu, czyli prądu estetycznego budzącego strach i zgrozę.

Podczas czytania tej powieści brakowało mi notesu, w którym mogłabym liczyć zbrodnie popełnione przez tytułowego bohatera. Powieść zaczyna się od znalezienia rękopisu niejakiego Pascuala Duarte, które opisuje w nim swoje dzieje aż do momentu śmierci. Gdyby wyrazić jego historię życia za pomocą kolorów to otrzymalibyśmy obraz w mrocznych barwach. Jednakże można zauważyć, że im bliżej swojego końca życia się znajduje tym większa przemiana w nim zachodzi. Niczym mickiewiczowski Konrad.

Może wytłumaczenie odnajdziemy, jeśli cofniemy się do jego dzieciństwa. Jednak i tu od razu widać, że nie był to jego najszczęśliwszy okres. Ciągłe kłótnie rodziców, pijaństwo, cząstkowa edukacja, brak autorytetu. Być może to w głównej mierze doprowadziło do ukształtowania się takiego a nie innego charakteru bohatera.

La vida no es buena, el hombre tampoco lo es. 

Quizás fuera más cómodo pensar lo contrario...


Comentarios