Cztery sezony po kilkanaście odcinków składają się na wciągający serial, od którego nie sposób się oderwać. Potrafi mega uzależnić, np. udało mi się uzależnić moją mamę, która w ogóle nie ogląda seriali, więc jak widać wciąga mocno ;). Akcja rozgrywa się w samym sercu Madrytu w galeriach Velvet w latach 60. Wraz z każdym sezonem lata płyną, a wraz z nimi zmienia się moda i stroje bohaterów. W pierwszym sezonie poznajemy historię miłości Any i Alberta od ich najmłodszych lat. Ana jest szwaczką, a Alberto właścicielem Galerii Velvet (w pierwszym odcinku jest synem właściciela Velvetu). Z czasem firma zaczyna popadać w problemy wraz z uczuciami głównych bohaterów. Nie sposób opisać całej akcji, która rozgrywa się na przestrzeni wielu sezonów, bo wątków jest od groma. Istotną rolę odgrywa też muzyka. Reżyser dźwięku świetnie się spisał w tej kwestii. Galerie Velvet to świat mody, więc ci którzy interesują się modą nie będą się nudzić. Jednak moda to nie wszystko i na równi z nią pojawia się drugi świat pełen uczuć i intryg, więc pod względem psychologicznym też sporo się dzieje. No i jak w każdym filmie czy serialu zawsze znajdą się takie postacie, z którymi sceny najchętniej by się przewinęło. W moim przypadku tak było z Pedrem i Ritą oraz z Cristiną i całą jej świtą. Naprawdę. Pedro i Rita zachowują się jak małe dzieci w przedszkolu, po prostu nie potrafią wydorośleć. Zaś Cristina to skomplikowany obraz damy, która na początku trzyma klasę, a potem zaczyna ją tracić i przypomina złą czarownicę z bajek.
80% akcji ma miejsce w Madrycie, w Velvet, które się mieści przy Gran Vía, zaś pozostała część m.in. w Paryżu i Nowym Jorku. Velvet za pomocą historii Any ukazuje, że techo de cristal (szklany sufit) w pracy nie jest niemożliwy do zdobycia. Ze szwaczki awansuje na projektankę i potem jeszcze wyżej. Serial udowadnia, że pierwsza miłość jest najsilniejsza i przetrwa każdą próbę. Co z jednej strony jest piękną wizją, lecz patrząc na to z większym dystansem nie zawsze zbyt realną.
Comentarios
Publicar un comentario