En los zapatos de Valeria - Elisabet Benavent

[fot. Marcia]

Nie wiem jak Was, ale mnie czytanie po hiszpańsku książek uspokaja. Ostatnio natrafiłam na En los zapatos de Valeria. I cóż mogę powiedzieć... JEST CUDOWNA!!

Valeria ma dwadzieścia osiem lat. Od sześciu jest mężatką. Jednak jej związek od pewnego czasu jest pusty. Ma na swoim kącie jedną wydaną powieść. Chcąc powtórzyć sukces pierwszej książki postanawia napisać drugą. Jednak cierpi na brak pomysłów i nie jest w stanie napisać żadnego sensownego zdania. Jednakże zawsze może liczyć na swoje trzy najlepsze przyjaciółki, które się nawzajem wspierają. Pewnego dnia Lola postanawia zabrać Valerię do klubu ze swoimi trzema znajomymi, wśród których jest Victor. Victor jest jedną z ciekawszych postaci ze względu na swój charakter. Na początku dowiadujemy się, że jest Casanovą, który każdą imprezę kończy z jakąś dwudziestką. Jednak następuje w nim zmiana kiedy poznaje Valerię. Próbuje ją zdobyć, a właściwie bardziej zainteresować sobą. Fakt, że Valeria ma męża nie powstrzymuje go. Zakochuje się tak mocno, że z podrywacza wracającego z każdej imprezy z nową zdobyczą zamienia się w abstynenta kobiecego (jeśli to tak można nazwać hahah). Valerii imponuje to, że przy niej zachowuje się jak dżentelmen. A w dodatku jest niesamowicie przystojny. Ale w życiu nie zawsze wygląd idzie z osobowością i rozumem. A Victor zaczyna być ideałem mężczyzny.
Powieść porusza też ważny problem związku. Co byście zrobili gdybyście znaleźli się w pustym związku? W którym małżonkowie chcieliby coś zmienić, ale nigdy nie mogą się na to zdobyć. Wspominają początkowe chwile kiedy to było cudownie, bo obydwoje znajdowali się w fazie zakochania, które w ich przypadku minęło. Jedyną rzeczą, która ich łączy jest wspólne łóżko i fakt, że mieszkają pod tym samym dachem. Brak rozmowy i czułości prowadzi do.... Ale życie nie zawsze jest takie jednoproblemowe jak powyżej opisana sytuacja. Do tego jeszcze dochodzą osoby trzecie o wiele bardziej czułe i zainteresowane drugą osobą niż nasz własny partner/ka. I co zrobić w takiej sytuacji...? Zostać w niej? Wyjść z niej? A może zacząć nowe życie z inną osobą, z którą będziemy szczęśliwsi?

A teraz może trochę mniej psychologiczniej. Chciałabym porównać książkę z serialem. I najważniejsza rzecz, o której muszę wspomnieć to to, że najpierw przeczytałam powieść. I gdybym miała po raz drugi wybierać co bym zrobiła najpierw mój wybór byłby taki sam. Serial Valeria jest podobny do powieści En los zapatos de Valeria, jednak jest kilka rzeczy, które się diametralnie różnią. Na przykład w serialu Nerea jest lesbijką a w powieści jest dziewczyną szefa Carmen, którego w ogóle nie ma w serialu. W serialu Lola ma młodszego brata zaś w powieści nie. Valeria ma rodziców w Valencii, których jedzie odwiedzić. Dodatkowo w Valencii w swoim pokoju z młodości ma plakat Davida Bisbala z początków jego kariery, kiedy to miał trochę dłuższe kręcone loczki i jest puszczona jego piosenka Ave Maria. Osobiście mi się spodobał ten dodatek w serialu. Jest jeszcze wiele różnic. Wiadomo, że nie jestem w stanie wymienić ich wszytkich, ale myślę że to te najważniejsze. I troszeczkę inaczej się kończy, ale to niezbyt duży szczegół. Dodatkowo serial jest dobrze zrobiony. Mnóstwo przepięknych widoków na Madryt. AAA... zapomniałabym o jeszcze jednej istotnej sprawie... ;) W rolę Victora wcielił się Maxi Iglesias, do którego ta rola pasuje jak ulał. Po prostu przebosko się w niej sprawdza oraz jest czarujący i przystojny.

Madrid oczami Valerii:




Comentarios